top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraWiktor Orzechowski

Którędy do wolności osobistej?

Październik 2023. Tatry. Droga na Murowaniec.

Powyższe zdjęcie, mojego osobistego autorstwa, zainspirowało mnie do powrotu na bloga. Chciałbym się dzielić różnymi moimi trofeami - fotograficznymi, turystycznymi, a może szczególnie mentalnymi, czyli wglądami osobistymi, odkryciami w postaci skuteczności, słuszności i sensu.

To zdaje się ciągle w naszym klimacie trudne. Poprawka - ja osobiście obserwuję to jako trudne zadanie (bo krytykanctwo, bo konkurencja, bo przekonania). I o ile do amatorstwa w fotografice, czy do amatorskiego trekkingu mogę się przyznać, o tyle pisanie, a w dodatku pisanie o psychologii "powinienem" realizować profesjonalnie i bezbłędnie, prawda?

Oczywiście to tylko przekonanie, w dodatku dość hamujące, zwłaszcza gdy użyte w tekście o wolności osobistej. Natomiast używam go świadomie, właśnie po to by otworzyć sobie drogę ku wolności. Umówmy się (a umawiam się z Tobą czytelniku, ale również, a może w szczególności ze sobą, po to by zaangażować się do pisania w miarę regularnie), że nowa odsłona bloga ma właśnie do swobody i wolności nawiązywać. Nie da się osiągać celów (czy podróżniczych, czy projektowych, w sferze rozwoju osobistego, czy zawodowo) koncentrując całą uwagę na problemach, wadach, trudnościach, kłodach, przeciewieństwach i braku. W dodatku ta droga zawsze prowadzi w przeszłość i ku zniewoleniu. Nie twierdzę przy tym, że czasami nie jest to droga konieczna, bo jest - jeżeli, używając metafory, dany człowiek jest przykuty mentalnie do problemu to oczywiście najpierw musi to zobaczyć (uznać, nazwać) dopiero wtedy powstaje szansa na rozwiązanie więzów. Bez uznania, bez świadomości problemu wijemy się jak zwierzę w potrzasku - chcę iść, byle gdzie, byle dalej, byle się wydostać. Problem w tym, a wielokrotnie to odkrywano, sprawdzano i potwierdzano słuszność faktu psychologicznego: że bez wglądu wpadamy w kolejne sidła, coraz bardziej poranieni. Dlatego musimy wyciągać wnioski, a tymi wnioskami są cele i efekty - kierunki i konkretne punkty docelowe, które zamierzamy dalej osiągnąć. Fizycznie i mentalnie.

Podsumowując. Droga ku wolności to droga ciekawości, planu, celu, efektów które chcemy dla siebie - osiągnąwszy punkt docelowy; to również droga otwartości na nowe i wdzięczności za przygody w trakcie. Trochę to górnolotnie brzmi? Ezoterycznie? Chyba już niekoniecznie. Może 10 lat temu uznawalibyśmy to za zbyt ogólne, czy dziwne, ale dzisiaj kiedy nawet Instagram jest pełen przemyślanych treści nt. rozwoju, mentalności, psychologii etc., kiedy twórcy w socjalmediach (a jest ich ogromna rzesza) i ich liczni subskrybenci (czyli my) drążą tematykę rozwoju, dyskutują, przekonują się na wzajem o różnorodnych metodach i sposobach... Na pewne utarte schematy nie dają zgody (krzywdzenie zwierząt, alkohol etc.) Myślę nawet, że to dziś konieczne abyśmy otwarcie rozmawiali o rozwoju osobistym, o coachingu, o języku wdzięczności. Dla ugruntowania: mówią o Tym od lat największe umysły - M. Bennewicz, K. Wilber, S. Sinek, Geshe M. Roach i wielu wielu innych. Potrzebujemy dzisiaj ludzi empatycznych, życzliwych, uważnych... oczywiście nadal dorosłych, samodzielnych, samoświadomości, pracowitych, silnych i konkretnych, ale koniecznie z tym zdrowym fokusem na drugiego człowieka. W tle pozostają zadania, trzeba je wykonać, tak jest ok. Chodzi mi jedynie o to, że kiedy fokus jest prawidłowo ustawiony (na cel, pozostawiając problemy tylko w tle; na człowieka wykonującego zadania, nie na same zadania w liczbie i masie etc.) to jest to właśnie droga ku wolności. Ma sens?


18 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page